Medytacja- przywiązanie do metody

W kręgach New Age i nie tylko, często mówi się: „nie przywiązuj się” albo „aaa! To wynika z Twojego przywiązania!”.  Do czego jednak mamy się nie przywiązywać? (żadnego sznurka nie widzę!). Owo przywiązanie dotyczy naszego zachowania, reakcji i ogólnie sposobu myślenia. Chodzi o to, abyśmy byli wolni od uprzedzeń, przyzwyczajeń i neurotycznych nawyków. W to miejsca ma pojawić się spontaniczność i decyzje oparte na tym czego w danej chwili potrzeba i jest adekwatne.
Choć tak jak wspomniałem mówi się o tym w różnych kwestiach, dziś chcę spojrzeć z tego punktu widzenia konkretnie na medytację i inne praktyki.

Kiedy znamy wiele metod medytacji, pozostaje kwestia którą z nich zastosujemy w danym momencie. Załóżmy, że znamy piętnaście metod medytacji (to nie tak wiele jak mogłoby się wydawać). Aby praktykować wszystkie jednocześnie, musielibyśmy mieć sporo wolnego czasu i co najmniej czterech sponsorów albo zostać mnichem:) Najlepszym pomysłem jest wybrać sobie jedną lub dwie i na nich się skupić. Jeśli praktykujemy najczęściej np. trzy metody, najlepiej wybrać takie które będą się uzupełniać. Najlepiej zaangażować zarówno ciało, oddech, emocje i umysł.  Korzystniej jest połączyć medytację koncentracji (typową praktykę z umysłem) z jogą (ciało) niż dwie praktyki związane z umysłem, ponieważ to da efekt synergii i przyspieszy nasz rozwój. Najczęściej wybieramy jedną praktykę, która staje się naszą główną. Jej poświęcamy najwięcej czasu, a inne metody stosujemy jako wspomagające/ wspierające. Mimo, że jest są to pewne ogólne zasady- nie są one sztywne, bo zależą również od innych czynników.

Nadal jednak, mimo że mamy ulubioną metodę czy kilka, pozostaje kwestia której z nich użyjemy w danym momencie? Od czego najczęściej zależy nasz wybór?
Najczęściej wybieramy to, co najlepiej znamy. Jeśli znamy tylko jedną formę medytacji, to ją stosujemy bo nie mamy wyboru. Jeśli jednak znamy ich więcej, to często stosujemy tę, którą znamy najdłużej i najlepiej, poświęciliśmy jej najwięcej czasu i jest dla nas najłatwiejsza.
Innym kryterium jest to, gdzie się jej nauczyliśmy i od kogo. Jeśli nauczymy się medytacji od naszego autorytetu w tej dziedzinie, raczej chętniej ją zastosujemy niż tę, której opis znajdziemy w internecie na portalu o wątpliwej rzetelności, nawet jeśli okazałaby się, że lepiej na nas działa..
Mimo, ze jest to pewne ograniczenie, wybór na podstawie tych kryteriów jest bezpieczny. Lepiej ostrożnie dobierać metodę ze sprawdzonego źródła niż brać wszystko na wiarę z ezo-stron i robić channelingi z aniołami ze statku kosmicznego aby zapobiec kradzieży DNA przez kosmiczne jaszczury

Istnieje czynnik który równie często przyczynia się do naszych wyborów. Niestety- szkodliwy w znacznym stopniu dla naszego rozwoju. Otóż bardzo często- dorabiamy sobie ideologię.
Załóżmy, że mamy do wyboru pięć metod. Każda z nich wykazuje podobną skuteczność i pomogłaby nam wyciszyć umysł i emocje i rozluźnić ciało. My jednak uznajemy, że właśnie TA i ŻADNA INNA metoda jest najlepsza i „najwyższa”. W ten „przywiązujemy się” do niej. Może naczytaliśmy się czegoś w Internecie na jej temat albo ktoś nam powiedział, że ta a ta metoda jest super najlepsza. I teraz, praktykujemy ją 2 razy dziennie przez godzinę. Na początku wszystko fajnie, mamy przyjemne doświadczenia, czujemy się lepiej, a to wzmacnia nasz przekonanie o tym, że ta metoda jest najwspanialsza.

Jednak, prędzej czy później zaczynają się problemy…
Zaczniemy na przykład czuć senność albo będziemy czuli bóle kręgosłupa albo sztywność pleców. Jako, że w naszej głowie medytacja jest najlepsza to zastosujemy ją jako remedium na te przeszkody, oczywiście bez skutku (gdyby miało to podziałać to podziałałoby wcześniej J). Próbujemy, próbujemy- nic to nie daje. Wtedy pojawia się frustracja. Mimo silnego przekonania o słuszności naszych działań nie ma efektu. Wtedy najczęściej pojawia się mechanizm, polegający na tym że robimy dokładnie to samo, tylko mocniej! Myślimy, że do tej pory nie działało, bo za mało próbowaliśmy, że za mało się staraliśmy. A przecież nasza metoda jest najlepsza! Musimy tylko zwiększyć wysiłek i intensywność ćwiczeń. Często też kiedy zaczynamy się denerwować, denerwujemy się że się denerwujemy. Efekt jest smutny, bo często w ten sposób wpadamy w błędne koło. Nasza frustracja i napięcie z jakim stosujemy metodę rosną i same stwarzają problemy, które następnie z jej pomocą próbujemy rozwiązać.  A że nie da się- to oczywiste.

W takim przypadku mogłoby okazać się, że gdybyśmy włączyli jogę czy inną pracę z ciałem przeszlibyśmy te przeszkody i dalej się rozwijali. Rozwiązanie byłoby łatwe, szybkie i skuteczne, ale nie zrobimy tak, bo mamy swoją ideologię. Nie stosujemy tego czego potrzebujemy, a to co jest obwarowane stworzoną filozofię.

Rodzi się pytanie- cóż takiego trzyma nas przy jednej metodzie i powoduje, że nie chcemy spróbować czegoś innego? Co za problem przeplatać naszą ulubioną metodą z ćwiczeniami uzupełniającymi? Przecież to bardzo szybko rozwiązałoby nasze problemy i popchnęło nas do przodu!
Według mnie, najczęściej obawiamy się tego, że jeśli zastosujmy inną metodę (nawet jeśli wnioskujemy że tak w danym momencie byłoby lepiej) to przestaniemy używać naszej ulubionej. Wydaje nam się, że mamy wybór albo- albo. Oczywiście tak nie jest. Inna sprawa, że jeśli wyjdzie na to, że w danym momencie inna metoda okaże się skuteczniejsza pomyślimy, że nasza ulubiona przestanie być najlepsza. Bo jeśli jest najlepsza to zawsze, a jeśli już raz nie- to nie jest najlepsza, bo gdyby była to zadziałałaby lepiej. Takie rozumowanie oczywiście jest błędne, bo zakłada że dana metoda jest najlepsza w każdym kontekście, co jest oczywiście niemożliwe. Co najwyżej metoda może być najlepsza dla nas w określonym kontekście.

Powiedziałem trochę o  przywiązaniu przy wyborze danej metody. Teraz opiszę temat przywiązania w obrębie jednej formy praktyki. Jako pierwszy przykład posłuży medytacja koncentracji. Nawet jeśli praca z umysłem w danym momencie przyda nam się najbardziej, to nadal nie ma gwarancji że osiągniemy stosowny rezultat. Możemy przywiązać się do konkretnego etapu medytacji, na przykład do forsownej koncentracji. Oczywiście jeśli zaczynamy medytować, będzie to najlepsze. W pewnym momencie jednak-  kiedy nasza koncentracja będzie silna i stabilna- powinniśmy przejść na rozluźnione spoczywanie. I tu zatrzymamy się, bo nadal spinamy się w koncentracji, bo taką mamy ideologię . Następnie pojawią się wyżej opisane mechanizmy frustracji i napięcia.

Następny przykład. Skupiamy się na pracy z ciałem i mamy jazdę na to, że ruch jest najlepszy bo rozpuszcza napięcia i rozluźnia nas (o relaksacji statycznej tutaj, a ruchowej tutaj). Po rozluźnieniu poprzez ruch powinniśmy spocząć w tym stanie. Niestety zamiast tego cały czas maniakalnie skupiamy się na ruchu. To oczywiście blokuje na pewnym poziomie. To tak, jakby pracować ciągle po to, żeby mieć więcej pieniędzy które przeznaczymy na wolny czas na odpoczynek. Jednak tak fiksujemy się na pracy, że nie odpoczywamy w końcu J

Mechanizm powstawania takiej ideologii i przywiązania jest często ten sam. Kiedy dopiero zaczynamy praktykować, bierzemy jakąś metodę czy jej fragment i ona daje nam dobry rezultat. Wtedy przywiązujemy się i robimy ideologię, że jest najlepsza. Mimo, że była najlepsza w danym momencie, to później już nie jest i jest czas na inny. My trzymamy się kurczowo naszej jazdy i zatrzymujemy się.

Jakie wnioski? Co robić zamiast tego?
Po pierwsze- powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że nie ma metody najlepszej w każdej sytuacji. Nie istnieje metoda idealna.
Po drugie- musimy zauważyć, że metody są wtórne w stosunku do naszego stanu (ciała, oddechu, emocji, umysłu, nastroju). Nasz stan, czyli to jak się czujemy, istnieje zawsze, niezależnie od metod. To one odnoszą się do niego. Pracujemy z naszym stanem, a nie z metodami. One są narzędziami pomagającymi osiągnąć cel, a nie celem samym w sobie.

Powinniśmy obserwować siebie i dobierać metodą do okoliczności. Moja rada jest taka. Nie róbmy planów, że będę praktykował to lub tamto. Gdy zaczynamy praktykę, chwilę w spokoju poobserwujmy siebie- jak się czuję? W jakim jestem stanie? Gdzie są napięcia? Czego potrzebuję? Jak ma się mój oddech i umysł?
Na tej podstawie podejmujmy decyzję o tym co zastosować. Na przykład- czujemy że nasz umysł jest spokojny, ale są napięcia w oddechu. Zamiast z przywiązania robić od razu medytację, rozluźnimy oddech. Wtedy medytacja będzie skuteczna. Jeśli będziemy robić w ten sposób, zawsze użyjemy takiej metody, która jest potrzebna w danym momencie. Zyskamy pewność, że będziemy się prawidłowo rozwijać niczym świeże pąki na wiosnę, a nasza ścieżka będzie przyjemna, a rezultat owocny.

Pozdrawiam .

2 Komentarze (+add yours?)

  1. Dobrogost
    List 22, 2013 @ 12:07:11

    To niezwykle trafne spostrzeżenie, które warto podkreślić:
    „Po pierwsze- powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że nie ma metody najlepszej w każdej sytuacji. Nie istnieje metoda idealna.
    Po drugie- musimy zauważyć, że metody są wtórne w stosunku do naszego stanu (ciała, oddechu, emocji, umysłu, nastroju). Nasz stan, czyli to jak się czujemy, istnieje zawsze, niezależnie od metod. To one odnoszą się do niego. Pracujemy z naszym stanem, a nie z metodami. One są narzędziami pomagającymi osiągnąć cel, a nie celem samym w sobie.”

    Nie istnieje metoda idealna. Wielu ludzi poszukuje takiej metody – uniwersalnej, zawsze doskonałej, najlepszej metody. Samo poszukiwanie jest dobre jednak do czasu dopóki nie zafiksujemy się na idei „najlepszej metody” bo coś takiego nie istnieje i przede wszystkim to trzeba sobie uświadomić i zawsze o tym pamiętać.
    Na przykład wielu ludzi poszukuje idealnej, najlepszej metody na LD. Jedni mówią Rt jest uniwersalne, sprawdzone i daje efekty. Inni mówią: „Bzdura rt nie działa to strata czasu – jedyną słuszną sprawdzoną metoda która zawsze działa to tylko Mild” itd. W rzeczywistości najlepszą dla nas metodą w określonym czasie i okolicznościach jest ta co daje nam efekty. Jest ona najdoskonalsza dla nas i tylko w określonym czasie – dziś działa jutro nie musi bo okoliczności się zmienią i wówczas inna metoda będzie najdoskonalsza dla nas. Dla nas, ale nie dla każdego – dlatego mówienie o „najlepszej” metodzie jest błędne.

    Tu dochodzimy do drugiego punktu „metody są wtórne w stosunku do naszego stanu” – to jest sama istota wszystkiego – nasz stan. Jeśli nasz stan jest super nie potrzebujemy żadnej metody aby wejść w ld. Metody mają tylko nam pomóc osiągnąć właściwy stan a czy nam pomogą czy wręcz przeszkodzą to już zależy od wielu rzeczy. Przede wszystkim od tego na ile jesteśmy świadomi swojego rzeczywistego stanu oraz na ile rozumiemy jak powinien wyglądać ów właściwy stan.
    Możemy stosować jakąś metodę i osiągnąć ld, ale wówczas możemy błędnie pomyśleć, że metoda jest super i dalej stosować ją mechanicznie frustrując się, że nie działa. Nie metoda jest ważna lecz stan, poprzez metodę możemy stopniowo rozwinąć świadomość właściwego stanu, ale tylko pod warunkiem, że wiemy iż chodzi właśnie o stan a nie o metodę. Różne metody, kładą nacisk na różne aspekty tego stanu i próbują go rozwijać, ale tylko wtedy jeśli zaczynamy sobie uświadamiać o jaki stan chodzi w rzeczywistości. Musimy poznać właściwy stan a nie metodę a na to potrzebujemy czasu i świadomości a nie maniakalnego, mechanicznego stosowania jakiejś metody 🙂
    Oczywiście ten stan ma wiele różnych aspektów a nie tylko jeden więc trzeba je wszystkie poznać i sobie uświadomić. Oczywiście istnieją metody pracujące z tymi różnymi aspektami i można by pomyśleć iż metoda uwzględniająca wiele różnych aspektów tego stanu będzie najlepsza, ale to nieprawda. Niektóre aspekty tego stanu mogą nie stanowić dla nas w danym momencie żadnego problemu i skupianie się wówczas na rozwijaniu ich nie da efektów bo skoro coś jest ok to nie potrzeba w danym momencie z tym pracować. Pracować trzeba z tym co nas blokuje w danym momencie – w tym momencie jest to jedna rzecz, a jutro może być inna, dlatego to z czym w danym momencie pracujemy, metodę która może nam w tym pomóc musimy dobrać w danym okresie stosownie do potrzeb aby uzyskać efekt. Zazwyczaj problemem jest rozpoznanie z czym rzeczywiście w danym momencie najlepiej pracować. Oczywiście w przypadku ld jest to przede wszystkim relaksacja, uważność i odpowiednie nastawienie umysłu. Jeśli np. skupimy się tylko na relaksacji pomijając wszystko inne początkowo może to być dla nas doskonałą metodą – o ile inne aspekty już mamy. Kiedy jednak uznamy iż jest to najdoskonalsza metoda i zostawimy wszystko inne możemy pójść w złym kierunku i przestanie to działać. Tak samo jest kiedy skupimy się tylko na uważności, też może nam się wydawać iż jest to doskonała metoda, ale skupiając się tylko na uważności możemy doprowadzić do wzrostu napięcia i metoda przestanie działać itd.
    Kiedy jednak rozumiemy stan jesteśmy świadomi wszystkich aspektów i nawet stosując jedną metodę możemy zależnie od okoliczności kłaść nacisk na te aspekty stanu, które stwarzają problemy. Nie ma potrzeby robić masy ćwiczeń fizycznych przede snem kiedy nasze ciało jest w doskonałym stanie relaksacji, wtedy wystarczy zachować ten stan i skupić się na innym aspekcie, który nie jest w doskonałym stanie i da to o wiele lepsze efekty itd.

    Jest też jeszcze druga strona medalu. Załóżmy, że mamy jakąś w miarę prostą metodę, którą stosujemy od dawna i daje nam ona doskonałe rezultaty. Metoda ta pozwala nam osiągać pożądany stan i dla nas metoda ta i stan są w istocie tym samym. Oczywiście w różnych okolicznościach czasami mamy więcej problemów z ciałem, innym razem z emocjami czy z myślami, ale używamy tej metody i przezwyciężamy te przeszkody nie zastanawiając się specjalnie nad tym bo wszystko doskonale działa.
    Wtedy ktoś nam mówi: „Przywiązałeś się do metody, to błąd – powinieneś pracować z okolicznościami używając odpowiednich metod”. Myślimy: „Ma rację, spróbuję”. Kiedy więc czujemy napięcia w ciele zaczynamy pracować z ruchem i widzimy, że to działa itd. rozdrabniamy się na różne metody i nasza doskonała metoda nie działa już tak doskonale jak przedtem. Zmiana metody, która działa, którą rozumiemy i potrafimy stosować jest kardynalnym błędem i porzucenie jej w imię „nieprzywiązania” jest najgłupszą rzeczą jaką możemy zrobić i może to tylko zablokować nasz postęp. Wielu ludzi robi ten kardynalny błąd stwarzając sobie poważne problemy i ciągle zmieniając metody praktyki nie robią w istocie żadnego postępu. Kolejna generalna zasada jest taka, ze jak coś dobrze działa to trzeba się tego trzymać i nie psuć w imię żadnej nawet najwspanialej brzmiącej idei bo jeśli zmienimy taką metodę to w praktyce zaczynamy znów od zera i minie długi czas zanim wrócimy do punktu w którym byliśmy – o ile w ogóle wrócimy 🙂
    Nie mówię, że trzeba fanatycznie trzymać się tylko i wyłącznie jednej metody stroniąc od wszelkich innych i pod żadnym pozorem nic nie zmieniać, tylko tyle, że zanim cokolwiek spróbujemy zmienić w tym co działa powinniśmy to dokładnie przemyśleć i postępować bardzo ostrożnie aby nie zaprzepaścić wszystkiego.

    Odpowiedz

  2. andrewek328
    List 22, 2013 @ 15:45:00

    Nic dodać nic ująć:)
    Świetnie uzupełniłeś i rozszerzyłeś to co napisałem.

    Dzięki!
    i pozdrawiam.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz